Rany, to było wyzwanie dla mnie...Ta wredna masa cukrowa ciągle płata mi jakieś figle. No, ale cóż ja mogę wymagać-to mój dopiero piaty (albo już piąty ) tort z masy cukrowej, a zdolności brak - są za to szczere chęci. Najlepsze jest to, że jak się robi dla siebie do domu to wychodzi jak trzeba, ale jak robi się dla kogoś to zawsze coś się dzieje.No i oczywiście masa zbyt klejąca, potem trochę oporna... Ale w końcu dałam radę. Pomagała mi w tym wszystkim Agata-mama Wiktora, dla którego miał być tort. Najważniejsze w tej całej naszej "tyradzie" dla mnie była jej reakcja po skończeniu naszego "dzieła" :). Przy okazji załapałam się na własnoręcznie zrobione i wypieczone w międzyczasie figurki z masy solnej, za co bardzo dziękuję :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się opinią ze mną i innymi. Podpisz się,proszę imieniem lub choćby pseudonimem. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i pozdrawiam :)